Twoją
osobę ponownie przywiewa na halę. Mimo iż waga rozgrywek nie jest dla Ciebie
ważna, na spotkanie Resovii ze Skrą przybywasz, kierując się rozmaitymi
pomeczowymi wizualizacjami, zagnieżdżonymi w Twojej głowie. Rozgrywka na
szczycie oznacza dla Ciebie szczytowanie po rozgrywce.
Rozglądasz
się w pozycji pionowej. Podpromie zapełnia się po brzegi, w Twoje oczy nie
rzuca się żadne świecące pustką krzesełko. Siadasz na zarezerwowanym
rozkładanym meblu. Coś potwornie Cię uwiera, dlatego dosadniej pocierasz
tyłkiem o miejsce do siedzenia. O Twe uszy obija się trzask pękającego
plastiku, a po chwili żałosny pisk, powtarzający się jak echo. Odwracasz głowę
w stronę dochodzącego jazgotu. Po lewicy widzisz malutką szatynkę, odzianą w
ogromną koszulkę klubową, przyciskającą piąstki do zarumienionej buzi. Oczy
dziewczynki szklą się jak tafla wody. Odrywa jedną rączkę od twarzy i wskazuje
na Twój lewy pośladek. Zaskoczona, kierujesz wzrok w wyznaczonym kierunku.
Widzisz lalkę Barbie z burzą blond włosów, której nogi znajdują się pod Twoim
udem. Wyciągasz ją z niepewnością. Dolne kończyny plastikowej zabawki
przypominają dwa połamane patyki.
-
Zepsułaś mi lalkę! – kwili szatynka, przesłaniając błękitne oczka palcami.
Przez ich złączenia wypływają maleńkie kropelki słonej wody. – Dostałam ją od
tatusia na urodziny!
Panikujesz.
Kompletnie nie masz ręki do dzieci. Każde zbliżenie dotyczące tych małych
istotek kończyło się ogromnym wylewem łez lub nagłą i niepohamowaną agresją z
ich strony.
- Cii,
spokojnie. – przekornie głaszczesz dziewczynkę po włosach, zachwycając się ich
delikatnością. – Odkupię ci tę laleczkę, obiecuję.
- Ale ja
chcę taką samą! – tupie nóżką, przecierając policzki.
-
Dobrze, dostaniesz identyczną, tylko nie płacz, proszę.
-
Polecisz specjalnie do Japonii po Barbie dla mnie? – dziewczynka rozchmurza swe
lico, a w jej oczach tlą się ogniki nadziei.
Dębiejesz.
Tak odległe pochodzenie plastikowej zabawki za żadne skarby tego świata nie
przyszłoby Ci do głowy.
-
Japonii? – pytasz z niedowierzaniem, po cichu wierząc, że szatynka skoryguje
swój lapsus językowy. Nic takiego jednak się nie dzieje. – Twardy orzech do
zgryzienia, ale myślę, że dam radę. Tatuś pewnie biznesmen, skoro tak sobie
hula po świecie.
- Nie,
jest siatkarzem. – śmieje się błękitnooka, a perlista dźwięczność jej chichotu
dociera do Twoich bębenków usznych. Odwraca się w kierunku boiska, pokazując
paluszkiem na zawodnika w odmiennym stroju niż pozostali. – Tam jest.
Patrzysz
na wskazanego mężczyznę. Widzisz jedynie plecy i zgrabne nogi, rozkładające się
do szpagatu. Dopiero teraz zauważasz, że szatynka ma miniaturową kopię koszulki
rzeszowskiego libero.
- Twoim
tatą jest Krzysztof Ignaczak? – na potwierdzenie mała kiwa energicznie główką,
ukazując klawiaturę ząbków. – Skoro on jest tam, to kto siedzi tu z tobą?
- Wujek
Kamil, bo mamusia została w domu z chorym braciszkiem – odpowiada, bawiąc się
końcówkami brązowych włosów.
Spoglądasz
na krzesełko obok. W oczy rzuca Ci się jedynie położona na nim skórzana kurtka
i różowa torebka, zapewne należąca do dziewczynki. Przenosisz wzrok kilka
metrów dalej. Blondyn o typowo bubkowym wyglądzie strzela oczami w kierunku
czirliderek miejscowego klubu i lubieżnie oblizuje usta, zamiast siedzieć i
pilnować swojej chrześniaczki. O tak, odpowiedzialność wylewająca się uszami.
- Jak ci
na imię, maleńka? – pytasz na kilka sekund przed rozpoczęciem spotkania.
-
Dominika – odpowiada i wciąga policzki, by po chwili splunąć Ci pod nogi.
- A to
za co? – zabierasz stopy z ochrzczonego miejsca, widocznie się wzdrygając.
- Na
szczęście. – posyła w Twoją stronę rozbrajający uśmiech. – Tatuś też tak robi.
Batalia
między dwoma czołowymi zespołami tegorocznych rozgrywek toczy się na całego.
Okrzyki zawiedzenia bądź radości jak ospa wietrzna przenoszą się z
czerwono-białej strony hali na żółtą. Nie skupiasz się na wyniku, lecz na
sylwetkach zawodników. Szczególnie dużym zainteresowaniem z Twojej strony może
cieszyć się pomeczowy kochanek i ojciec małej znajomej. Obserwujesz każdy ruch,
odbicie czy atak. Tak pięknie komponują się z pozostałą czwórką wielkoludów na
boisku.
Gwizdek
sędziowski wywołuje euforię wśród kibiców Resovii. Kolejna rozgrywka i kolejna
wygrana. Klaszczesz z całą publiką, skandujesz imię rzeszowskiego libero wraz z
jego córką w trakcie otrzymywania nagrody.
- Chodź,
poznasz tatę – opanowana emocjami Dominika ciągnie Cię za serdeczny palec.
Nie
protestujesz. Już po chwili znajdujesz się na pomarańczowym parkiecie. Uśmiech
kwitnie na Twojej twarzy, kiedy widzisz szatynkę lądującą w objęciach
Ignaczaka. Chcesz podejść bliżej, jednak coś, a raczej ktoś, skutecznie blokuje
Ci możliwości ruchu. Odwracasz się w stronę delikwenta, którym okazuje się
Kamil, wujek dziewczynki.
- Nie
miałabyś ochoty na małe co nieco? Cholernie mnie podniecasz – wali prostu z
mostu, bezczelnie wpatrując się w Twój dekolt.
-
Wolałabym wylizać zakwit na pniu drzewa. – warczysz, mrużąc oczy w dwie wąskie
kreseczki. – Za wysokie progi na twoje rogi, fircyku.
- Nie
bądź taka cnotliwa. – śmieje się gardłowo, zbliżając dłoń do Twojej szyi. – To
co, na kolana i do rana?
Syczysz
przez zaciśnięte zęby. Nie możesz pozwolić na zrobienie z siebie marionetki do
zabawy. To Ty trzymasz pod pantoflem facetów, a nie oni Ciebie.
- Co
sądzisz o aborcji? – pytasz, starając się wyrwać rękę z silnego uścisku
blondyna.
Oczy
bubka momentalnie przybierają postać pięciozłotówek.
- A skąd
taka kwestia?
- Bo jak
tak na ciebie patrzę, to jestem w stu procentach za tym zabiegiem – szczerzysz
się szyderczo, ostatecznie uwalniając swoją górną kończynę. Nie zwracając uwagi
na pogardliwe prychnięcie ze strony Kamila, podchodzisz do Ignaczaków z
przyklejonym rogalem do lica. Akurat trafiasz na rodzinne trącanie nosami,
które w dzieciństwie nazywałaś Pocałunkiem Eskimosów.
-
Tatusiu, musisz kogoś poznać. – szatynka kiwa główką w Twoją stronę,
zaśmiewając się pod nosem. – Ta pani chce się z tobą dogadać w sprawie mojej
laleczki.
Szczerze
zadziwiony Krzysiek rozumie o czym nadaje jego córka dopiero wtedy, kiedy
machasz mu na powitanie Barbie ze zgniecionymi nogami.
- Widzę,
że przeszła proces walcowania – brechta, zarażając Cię swoim optymistycznym
nastawieniem.
- Moja
nieuwaga nie zna granic. Niech się pan nie martwi, odkupię tę laleczkę.
- Jaki
pan? – obrusza się z udawaną powagą, wyciągając rękę w Twoim kierunku. –
Krzysztof, dla przyjaciół i kibiców Igła.
-
Antonina, dla znajomych Tośka – ściskasz dłoń siatkarza, wpatrując się w jego
oczy. Są głębokie i niebieskie jak ocean, w którym można by utonąć.
- Piękne
imię, tak jak i właścicielka. – komicznie porusza
brwiami, wprawiając Cię w fazę niepohamowanego chichotu. Cholernie
podoba Ci się poczucie humoru Ignaczaka. – Daj spokój z tym zakupem. Wystarczy,
że zaprosisz Dominikę na McFlurry w McDonaldzie, oczywiście mnie zabierając jako bonusową
jednostkę.
- Ale
tatusiu, co z moją laleczką? – dopytuje szatynka, wtulając policzek w szyję
Krzyśka.
-
Słoneczko, kupię ci jeszcze piękniejszą. – odpowiada, całując swoją córkę w
skroń. – To co, może te lodziki w czwartek o szesnastej, jeśli ci pasuje?
Oczywiście w kubeczku, bez dwuznaczności – wybucha śmiechem, a Ty wraz z nim.
- Jasna
sprawa, że mi pasuje. Dla Igły i jego córeczki wszystko – puszczasz mu perskie
oko.
- W
takim razie jesteśmy umówieni. Tylko ani słowa mojej żonie, bo zadźgałaby mnie
nożem na dzień dobry – zaśmiewa się kolejny raz tego wieczoru.
Łączysz
dwa palce ze sobą i przejeżdżasz nimi po konturze ust, symbolizując w ten
sposób trzymanie dzioba na kłódkę. Machasz im na pożegnanie i obserwujesz ich
sylwetki, zmniejszające się wraz z rosnącą odległością. Duchowo jesteś z siebie
dumna. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów idziesz na spotkanie, którego
punktem kulminacyjnym nie będzie łóżko. Robisz postępy. Ogromne postępy.
Parking
przy hali wydaje się być dla Ciebie idealnym miejscem dojścia do mieszkania na
skróty. Kroczysz przez oświetlony plac, rozglądając się wokoło. Stoją na nim
zaledwie trzy samochody. Przy jednym z nich zauważasz znajomą Ci osobę.
Podchodzisz bliżej, a każdy przebyty metr zwiększa szerokość uśmiechu
kwitnącego na Twej twarzy.
- Gdzie
masz swoją piękność o blond włosach? – pytasz, mierzwiąc fryzurę Bartmana na
powitanie.
- Przed
sobą – mruczy, przejeżdżając ogromną dłonią po Twoim zaróżowionym policzku.
- Dobrze
wiesz, o kim mówię – fukasz, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
Zielonooki
wzdycha, wpatrując się w jakiś punkt za Twoimi plecami.
- Nie
mogła dzisiaj przybyć, uczy się – wydusza z niemałym trudem.
- Ach
tak. A ty postanowiłeś tu na mnie poczekać, bo nie ma cię kto zaspokoić?
- W
pewnym sensie – uśmiecha się buńczucznie.
Otwiera
tylne drzwi od terenowego auta i wpycha Cię do środka. Lądujesz na aksamitnym
obiciu kanapy składającej się z trzech siedzeń. Zatrzaskuje za sobą wejście i
dobiera się do Twoich dżinsów. Rozpinanie zamka oraz zsuwanie spodni z Twoich
nóg idzie mu jak po lodzie. Zwinne palce bruneta pozbawiają Cię koronkowych
fig, które kilka sekund później lądują na kierownicy. Przez niewygodne
położenie z trudem pozbywasz się jego odzienia dolnych kończyn i materiału
okalającego pośladki.
- No i
co teraz, panie żigolo? – rozciągasz się jak kotka, palcami u prawej stopy
brodząc po oparciu fotela kierowcy. – Szybki numerek?
-
Niezupełnie. – zarzuca Twoje nogi na swoje ramiona. – Mam ochotę na coś nieco
odmiennego.
- To do
roboty, mistrzu językowych wariacji – zaciągasz głowę Zbyszka w odpowiednie
miejsce.
- Bylebyś
tylko nie krzyczała zbyt głośno – mamrocze, wyraźnie naciskając na dwa ostatnie
słowa.
Rozumiesz
przesłanie wyrażenia zielonookiego dopiero po rozpoczęciu zabawy. Twój skowyt
przeplatany z przeciągającym wywoływaniem imienia siatkarza mógłby obudzić
umarłego.
-
Mocniej – udaje Ci się wydyszeć.
Nie
przypuszczałaś, że będzie aż tak dobry, ba!, wybitny w seksie oralnym. Ruchy
jego języka i pieszczoty palcami to dla Ciebie prawdziwa finezja. Nie mija
kilka minut, a ekstaza opanowuje Twoje ciało. Wbijasz paznokcie w tapicerkę,
wyginając ciało w asymetryczny łuk. Gdy zabiera czerep z lokalizacji między
Twoimi nogami, odczuwasz wyraźną pustkę, brak wilgoci języka i pocierania
dłonią.
- Tośka?
– pyta z rozbrajającym wyrazem twarzy.
- Mhm? –
mruczysz, starając się unormować oddech.
- Lubię,
kiedy masz orgazm.
~*~
Bo my mamy pewną słabość do Bartmana, czyż nie, lula? *.*
Jest dwójeczka, jest Krzysiek, jest nieco chędożenia.
Rzygam
viagrą.
Kto mnie uratuje przed maratonem Sagi Zmierzch z siostrzyczką?
Kto mnie uratuje przed maratonem Sagi Zmierzch z siostrzyczką?
lubie spotkania Tośki ze Zbyszkiem, bardzo lubię:D nie mogę się doczekać trójeczki:) buziaki;*
OdpowiedzUsuńcole
no widać, że Bartman lubi różne przygody ^^ a Dominika to jak widać odważna dziewczynka :D
OdpowiedzUsuńooo jest Igła, jest genialny rozdział! ;-) Biedna Dominika, Tośka zgniotła jej lalkę :c aaaaa seks oralny z Bartmanem, oooo tak. :D kurde aż chce się czytać, ach i och! :)
OdpowiedzUsuńo żesz w dupę! jedziesz po bandzie ;) idealne zgaszenie tej popierdółki Kamila :) a scena z Bartmanem, po raz kolejny mi-strzo-stwo! też bym chciała umieć pisać takie hardcorowe akcje. poza tym kto nie ma do Niego słabości ;p a ta jego dziewczyna to biedna jest, nie wie jak Ją Zbyś na boku robi. no i Igła! uwielbiam tego człowieka i te jego aluzje, które PODOBNO nie są dwuznaczne to wiesz ;) trochę mi nie pasuje na faceta zdradzającego żonę, no ale zobaczymy :) pozdrawiam, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńps: zamiast na zmierzch zapraszam do mojego miasta na nocny maraton kinowy "władcy pierścieni"! :)
UsuńAz mnie zatkało :D
OdpowiedzUsuńDominika mnie rozbroiła, Igłę uwielbiam, a Bartman... :D Ach :P hahaha :D No ładnie, ładnie :D
Zapraszam na kolejny, 3 rozdział :)
[ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]
Zapraszam na rozdział trzeci na http://wciaz-ja-kocham.blogspot.com oraz dwunasty na http://potrzebuje-ciebie.blogspot.com/. Mam nadzieję, że te moje marne zapiski się spodobają. :)
OdpowiedzUsuńIgłę uwielbiam, ale to oczywista oczywistość ;p Dominika jest przeurocza, a Tośka robi postępy, bo już myślałam, że zaciągnie gdzieś Igłę na szybki numerek ;p Ale z tego co widzę, to niewiele się pomyliłam, bo numerek był, może nie z Krzyśkiem, ale Zbyszek, sądząc po odgłosach wydobywających się z gardła Tośki, też się sprawdził ;p Czekam na to spotkanie z Ignaczakami ;) Ciekawi mnie, co tym razem Tośka wykombinuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka :*
Biedna Dominika i Biedna Laleczka Dominiki :D A to wszystko przez nieuwagę naszej jakże uroczej Tośki :D Ale dzięki tej laleczce rodem z Japonii, Tośka bez problemów poznała Igłę, a potem się z nim umówiła. Oczywiście w towarzystwie kochanej Dominiki :D Nawet nie kosztowało ją to żadnego wysiłku, to się nazywa mieć szczęście :D Mozna powiedzieć nawet, że Tosia usmażyła dwie pieczenie na jednym ogniu :D Najpierw spotkanie z Igłą, a potem szybki numerek z Zbigniewem :D Nie powiem, dziewczyna jest bardzo, ale to bardzo obrotna :D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jedno czy Krzysiu, przykłady mąż i ojciec zdradzi swoją żonę z pewną siebie Tośką. :D
To ja czekam na kolejny:*
Mała Dominika skradła moje serce :) Jest przeurocza :) Zdziwiło mnie jednak to, że Tośka chce uwieść żonatego Krzyśka, no ale zobaczymy co z tego wyjdzie, może jednak zmieni zdanie...? ;) Za to spotkanie ze Zbyszkiem było chyba tym, czego Tośka najbardziej potrzebowała. :D Biedna blondi Joanna, nie wie, co ten jej Zbyszek wyprawia... :P
OdpowiedzUsuńA kto nie ma słabości do Bartmana...? :)
Pozdrawiam,
Patex :)
Już się bałam że Krzysia też nam Toska nie przepuści, ale przynajmniej jak na razie tutaj ich relacje są w miarę normalne. Dla dziecka zepsucie ukochanej zabawki to jak koniec świata, ale Dominika i tak nie zrobiła z tego nie wiadomo jakiej histerii. Tak się zastanawiałam co tau u Bartmana i proszę nie zapomniał o naszej Tośce, jeszcze jej zafundował takie przygody i doprowadzenie do granicy ekstazy.
OdpowiedzUsuńMoja słabość do Bartmana dzięki bogu po prawie 4 latach nieco osłabła, ale i tak go lubię :P
ja również mam słabość do Zbyszka . a rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńjakoś nie wyobrażam sobie Krzyśka z Dominiką .!?
Jak wiele moich poprzedniczek, ja też uwielbiam Zibiego..to jego wyrzeźbione ciałko.:D
OdpowiedzUsuńCiekawe kto będzie głównym bohaterem kolejnych rozdziałów...
Zamiast oglądać Zmierzch pisz kolejny rozdział.:))
Mała Igiełka jest urocza. Dodała temu rozdziałowi naturalności i humoru :) Laleczki z Japonii, a ja od razu widzę PŚ... Bartman jak zwykle nieposkromiony, hahaha.
OdpowiedzUsuń"Jest dwójeczka, jest Krzysiek, jest nieco chędożenia.
Rzygam viagrą." po przeczytaniu tego zdania znalazłam się pod biurkiem turlając się ze śmiechu ;)
jaram się tym opowiadaniem ;D Krzysiu! będzie kombinować z Krzysiem! lalka z Japonii, trochę daleko ;) Dominika... fajnie, że się pojawiła. ciekawa jestem co dalej ;D
OdpowiedzUsuńJest Igła, jest impreza :D Biedna Dominisia, Tośka zniszczyła jej lalkę.. Myślałam , że Ignaczaka albo Kamila zaciągnie na szybki numerek, a to nici z tego. Robi postępy Tośka, chociaż dała się Bartmanowi po raz drugi .
OdpowiedzUsuńCzekam na trójeczkę :)
Pozdrawiam :*
No ja to się już szykowałam, że Tośka zaciągnie Igłę na małe co nieco, a tu klops. No, a ja tak się napaliłam. Już się wystraszyłam, że Antonina naprawdę zrobi taki postęp, że nawet oprze się naszemu ZB9 ;d Ale na szczęście się na niej nie zawiodłam ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga ;*
uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam !! no i McFlurry... ah oh eh ! ;))
OdpowiedzUsuńPodobno Zbyszka albo się lubi albo nienawidzi. Ja lubię bo raczej na niego tylko patrzę, słucham tylko pomeczowych wypowiedzi i czytam wywiady dla poważnych sportowych gazet i portali więc omija mnie ta nagonka na jego taki, a nie inny charakter.
OdpowiedzUsuńKto by nie chciał pieszczot oralnych (ba jakichkolwiek) ze Zbyszkiem?? Palec w górę?? Ooooo nikt rączki nie podnosi!! Nawet te co go podobno nie znoszą:).
ja podnoszę obie rączki w górę! :) kto by nie chciał tak 'poszaleć' z Bartmanem :)
UsuńRączek nie podnoś bo to by oznaczało, że nie chcesz!
UsuńNom zaszalało by się z Nim w ten sposób. O tak! Z miłą chęcią bym się nawet zrewanżowała:)
Wczoraj dopiero trafiłam jakoś na twojego bloga. Strasznie mi się podoba. Opisujesz te wszystkie sceny takie realistycznie z najmniejszymi szczegółami:)...Na wszystkich blogach pomijane są opisy gdy dochodzi do zbliżenia, a twoje opowiadanie głównie opiera się na tych opisach. I za to cię kocham!..Czekam już na kolejny rozdział! Jak masz ochotę to zapraszam na mojego bloga http://your-love-is-my-love-volleyball.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa tak jak Kinga, myślałam, że tym razem rozdział zakończy się z Krzyśkiem, a nie Zbyszkiem w roli głównej. Ale i tak mi się podoba ;) Bartman idealnie pasuje do takich jednorazowych przygód. I jego i Tośkę to kręci. A wracając do Ignaczaka, ciekawość mnie zżera, jak będzie wyglądało ich spotkanie w McDonaldzie. Biorąc pod uwagę tematykę bloga, na myśl od razu nasuwa mi się jedna opcja, ale kurczę, tam będzie dziecko ;)Także, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i nowe "zdobycze" Antoniny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Kurczę, ale to mnie wciąga :) Myślałam, że teraz to Ignaczak będzie pod ostrzałem, ale jednak nie. Tak jak ja masz słabość do Bartmana, cieszę się, że kolejny rozdział z nim w roli głównej! :)
OdpowiedzUsuńHmm.. Bartman to takie zajebiste stworzenie . No kurde wciągające to jest . Jak to czytam to targają mną różne emocje . Po prostu megaaa... Czekam na więcej .
OdpowiedzUsuńseks oralny, powiadasz?
OdpowiedzUsuńa to już wiadomo, czemu na ustach Zbysia tak często goszczą opryszczki. :) :)
ja nie jestem złośliwa, kocie, ja tylko stwierdzam fakty! <3
ja też miałam nadzieję, że Tośka i Igła... no wiesz. Ale Bartman rozwalił mój system! <3 Chcę więcej, chcę! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam:*
OdpowiedzUsuńO kurwa! To sie nazywa jechanie na dwa fronty. W domu czuly i grzeczny zbysiu piesci po policzku swoja tyczke na dobranoc. Potem leci na parking, zeby wylizac (?) Toske. Cholernik jeden. Takie akcje to ja rozumiem. - lubie jak masz orgazm. Tekst ktory zwalil mnie z lozka i pewnie predko nie wstane. Krzysiu w roli zalotnika ktory przy swojej corce na prawo i lewo wali dwuznacznosciami? Nie, blagam!niechze ona nie zaciagnie go pod stol w Mcdonaldsie na ruchansko. Ma bartmana. Przeciez jest tyle, o tyle siatkarzy w Polsce. Mozesz bez problemu znalezc kogos dla Toski.
Kochana, jakze mozba nie miec slabosci dla czegos takiego? Zyjesz w ogole po wtorku? :* Ty tu nie pierdol o Zmierchu, tylko niech ogladanie wymalowanego Edlarda cie natchnie na kolejne rozdzialy. Mowilam juz ze lubie erotyke w twoim wydaniu? Nie? To wlasnie to robie. Niech moc bedzie z toba! Amen :*
Eh ta Tośka. Żeby rozwalić Dominice lalkę Barbi? Dominika skradła moje serce. Lubie dzieci i zawsze występują w moich opowiadaniach co pewnie zauważyłaś :P Zbyszek gra na dwa fronty. W domku blond Tyczka, a po meczu Tośka. Mówisz, że masz słabość do Zbyszka? Kochana ja też ją mam i to czasami mnie przeraża :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Tośka nie ma reki do dzieci, ale jakoś udało jej się udobruchać Dominikę. No a nasz Zbysiu leci na dwa fronty. Ciekawe co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńDotarłam i tutaj, i generalnie jestem cholernie pozytywnie nastawiona na dalszą część tego co się pojawi. Tośka i Bartman oraz ich zacne zabawy w aucie, a w domu ma tą swoją blondynę, ładnie jedzie na dwa fronty. Tworzą cudowny trójkącik. A Igła i Dominika niewątpliwie w tej części skradli moje serce :D.
OdpowiedzUsuńOstro! na dwa fronty? A młoda, sympatyczna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mis-trzo-stwo! Jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńTośka bardzo liczyła na spędzenie wieczoru z siatkarzem. Szkoda tylko, że Zbyszek jest takim dupkiem, który zdradza swoja dziewczynę. Nawet jeśli jest nią Tyczka, to nie zasługuje na to. Chwile, które przeżywa z atakującym nie powinny mieć miejsca, ale kto by się oparł. Ja na jej miejscu zadzwoniłabym do niego dużo dużo wcześniej i umówiła się na spotkanie.
Dominika i Krzysiek w tej części rozwalają mnie na łopatki. Chociaż na początku byłam przekonana, że to on jako następny znajdzie się na celowniku dziewczyny. W sumie to jeszcze nic pewnego, przecież umówili się na lody :)
Buziaki :***
Zbyszek dupkiem? Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee ! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na coś nowego:) all-against-us
Szczerze to chyba każde twoje opowiadanie będzie do mnie przemawiać i będę czekała na kolejny rozdział :) więc jakbyś mogła mnie informować o nowych to byłoby miło ;*
OdpowiedzUsuńO kurcze. Trafiłam tu przypadkiem, ale zostanę na dłużej. Świetne.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj z polecenia Patex. Nie żałuję! Świetny blog! Taki rzadko spotykany, ale mnie się podoba. Zostaję tu na dłużej i dodaję do ulubionych blogów!
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas i ochotę, zapraszam do mnie: http://siatkowka-zyciowa-gra.blogspot.com/
Pozdrawiam
Dominika taka zadziorna dziewczynka, ale słodka. Ohohoh, Antosia na dwa fronty leci? Intrygujaco, czekam na dalej :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam: jednospotkanie.blogspot.com (jest 5) :)