Soczysty
całus zamienił się w perwersyjny i
wyuzdany seks. Dziewiczy mrok w wypełniony westchnieniami, krzykami i
skrzypieniem starego łóżka wieczór. Miły ranek wypchnął pełen
negatywnych emocji brzask. Twoje plany zostały chwycone za nogi i wywrócone o
całą długość. Zostały wrzucone do maszynki, która wypluwa ich kompletną
odwrotność.
Wystukując swój własny rytm paznokciami z odpryśniętym
lakierem, wpatrujesz się w lustro. W pomazaną, brudną kupę odbijającego szkła. Jednak
nieczystości przedmiotu są drobiazgami w porównaniu do tych, które obarczają
Twoje sumienie.
Wskakujesz
pod prysznic i kierujesz strumień ciepłej wody na ciało. Ciecz zmywa z Ciebie
zapach siatkarza, ślady jego ust. Błądzi po Tobie w identyczny sposób jak
dłonie i język bruneta. Przepływa przez zagłębienie między piersiami, nawilża
włosy, uderza w wanienkę natrysku. Każdy ruch przezroczystego płynu przywołuje
wspomnienia. Wspomnienia, które goszczą w Twojej głowie od dobrych kilkunastu
godzin.
Ubrana w luźną koszulkę i spodnie, z puszystymi kapciami na nogach w kształcie królików, które
bębna pralki nie widziały od średniowiecza, opuszczasz łazienkę. Kierujesz się do
salonu, gdzie śpi wykończony i psychicznie, i fizycznie rzeszowski środkowy. Wróć.
On tu spał, jeszcze przed Twoim porannym odświeżeniem. Teraz pozostało po nim
tylko wgniecenie na łóżku, zrzucona na podłogę kołdra i rozklekotana walizka.
Huk
dochodzący z korytarza i piski kota zmuszają Cię do powędrowania właśnie w
tamtym kierunku. Czujesz, jak ogromny kamień spada Ci z serca. Nie uciekł, nie
spłoszył się nową atmosferą jak zając. Nadal tu jest. Męczy się z zamkiem przy
drzwiach, układając wulgarne wiązanki pod nosem.
- Mogę
wiedzieć, co robisz? – pytasz, wykrzywiając usta.
Odskakuje
od dużego kawałka drewna jak oparzony. Klucze z łoskotem lądują na podłodze.
Kolejna rzecz, która płoszy nadmiernie lękliwą Bafinę.
- Skąd
się tu wziąłem? – kompletnie ignoruje Twoje pytanie. – Kim ty w ogóle jesteś?
-
Spotkaliśmy się w sklepie, kiedy to wciskałeś swojej byłej już dziewczynie
perfumy, nie pamiętasz? Tośka jestem.
- A, to
ty. – rozmasowuje swoje czoło dłonią. Po chwili znów lustruje Cię wzrokiem. Dopiero
teraz przetrawił, jakiego sformułowania użyłaś. – Byłej? Skąd wiesz, że moje i
Joli drogi już się rozeszły?
- Całe
osiedle wie – odpowiadasz zwięźle, pokazując ręką umiejscowione na wprost okno.
Grzegorz
podbiega do szklanego otworu. Łapie się za głowę. W końcu od kogo mógł posiąść
informację, że mieszkasz w bloku oddalonym o kilkadziesiąt metrów?
- Mój
Boże, co za wstyd. – lamentuje, kręcąc z dezaprobatą czerepem. – Na boisku
kamienna twarz, a poza nim bezpłciowiec, rozklejający się na każdym kroku.
Nic nie
mówisz. Delikatnie ściskasz jego bark swoją dłonią.
-
Dlaczego mi pomogłaś? – odzywa się ponownie. – Jakoś dałbym sobie radę.
Prychasz,
słysząc taką wypowiedź.
- Nie,
nie dałbyś. W Twojej głowie siedziała tylko Jolka. Nie myślałeś o znalezieniu
miejsca do przenocowania, nie myślałeś o przyszłości. Myślałeś tylko o niej. –
bierzesz głęboki oddech. – Nie mogłam patrzeć, jak zalany alkoholem, z bluzą
jako poduszka, leżysz na klatce.
Mruży
oczy. Po jego minie wiesz, że film urywa się mu zaraz po zakupieniu butelki z
wódką.
- Sama
wciągnęłaś mnie na górę? – unosi zabawnie brwi.
-
Początkowo była to syzyfowa praca, potem jakoś poszło – wzruszasz jedynie
ramionami.
Posyła
w Twoją stronę wdzięczny uśmiech.
- Mam
nadzieję, że nie robiłem żadnych głupot. Wybacz, ale po prostu nic nie pamiętam
z wczorajszego wieczoru, kompletna pustka.
Przygryzasz
dolną wargę. Co mu powiesz? Że pieprzył Cię przez pół nocy? Że doprowadził Cię
do kilku orgazmów? Że wspólnie odtworzyliście najbardziej wulgarny film pornograficzny?
- A
skądże znowu! – kłamiesz, sztucznie wyciągając wargi. – Co najwyżej wzbogaciłeś
moją wiedzę o kilka aspektów z twojego życia.
Wzdycha.
Wzdycha z wyraźną ulgą.
-
Dziękuję za przenocowanie, ale chyba będę się zbierał.
Szybko
chwytasz jego rękę.
-
Nigdzie nie idziesz! – Twoja stanowczość go zadziwia. – Przecież nie masz dokąd
się udać.
Otwiera
usta, jednak Ty dalej ciągniesz swój monolog, nie pozwalając mu się
wypowiedzieć.
-
Pomieszkasz trochę ze mną. Zdarza mi się posłyszeć wiadomości z siatkarskiego
świata, dlatego wiem, że teraz macie bardzo napięty grafik. Szukanie domu w
najbliższym czasie jest zbędne. – zaciskasz wargi. Wahasz się, czy mu to
powiedzieć. Jednak się decydujesz. – Poza tym, martwię się o ciebie. Wolałabym,
żebyś na kilka dni po rozstaniu nie przebywał w samotności. Uwierz, to fatalnie
wpływa na psychikę człowieka.
Nieruchomieje.
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nie spodziewał się takiego współczucia,
miłosierdzia z Twojej strony. Ba!, Ty sama się tego nie spodziewałaś.
- Nie,
nie mogę. – bąka, unikając Twojego wzroku. – My się nawet nie znamy.
Wiesz,
że się myli. Cieleśnie znacie się na wylot. Cieleśnie już byliście jednością.
-
Zdążymy się poznać – uśmiechasz się tajemniczo.
Magiczne
ślepia zaraz wyskoczą mu z oczodołów. Patrzy z niedowierzaniem, jak przekręcasz zamek od drzwi, a następnie chowasz klucz. I to nie byle gdzie. Umieszczasz
go w jednej z miseczek czarnego biustonosza.
-
Jeżeli naprawdę chcesz stąd uciec, będziesz musiał się nieco natrudzić. To
jedyny otwieracz frontu, jaki posiadam.
Potrzebujesz
taśmy, plastra, czegokolwiek klejącego. Czegoś, co zamknie przynajmniej na
kilkanaście minut grześkowe usta.
W
gardle ma chyba zamontowane bateryjki, których energia nigdy się nie skończy. Czy
to przy śniadaniu, obiedzie, kolacji, czy to po przyjściu z treningu, czy to podczas
oglądania telewizji, mówi. Mówi o marzeniach z dzieciństwa, mówi o
teraźniejszości, mówi o przeszłości. Rozpoczyna rozmowę, a raczej monolog, na
tematy, w których Ty jesteś kompletnie zielona. Okazję do pogadanki nabywa
podczas różnych aspektów. Kiedy z głośników lecą rozmaite piosenki Pezeta,
nawija o życiu i problemach, kiedy przez ekran telewizora przebiegają komedie,
opowiada o zabawnych zdarzeniach ze swojego życia, kiedy w radiu słyszy o
wypadkach różnego gatunku, ze smutkiem wspomina o maleńkiej dziewczynce, która
na jego oczach została potrącona przez samochód. W każdej sytuacji znajduje pretekst
do zamęczania Twoich uszu.
Muzyka
Kaplińskiego po raz kolejny płynie przez głośniki. Merdasz łyżeczką w kubku, z
ukosa obserwując Kosoka, który z wielką zażyłością przegląda gazetkę biura
turystycznego. Od wysłuchiwania kolejnych wywodów o wyjeździe na egzotyczną
wyspę uwalnia Cię telefon, wibrujący w kieszeni. A dokładniej facet o imieniu z
pokroju Twojego dziadka.
-
Przyjdź na Dworzec PKP, będę czekał – rzuca, nie czekając na żadne słowo
wydobywające się z Twoich ust.
Pośpiesznie
odchodzisz od kuchennego stolika, kierując się na korytarz.
- Gdzie
idziesz? – pyta brunet, odchylając się na krześle.
- Do
koleżanki. – odpowiadasz wymijająco. – Niedługo wrócę.
Rozglądasz
się z coraz większym wkurwieniem. Rzekomo miał czekać. Rzekomo.
Krążysz
po hallu dworca, wzrokiem szukasz wyróżniającego się wzrostem człowieka płci
męskiej. Coraz bardziej klnąc pod nosem, coraz bardziej kipiąc ze złości,
zastanawiasz się, po co tu w ogóle przyszłaś, dlaczego, zupełnie jak mała
dziewczynka, mu uległaś. To chyba kobiecość skierowała Cię do takiego wybryku.
Bo jedyną cząstką Twojego ciała, jaka ostatnio została zaspokojona, były Twoje
bębenki uszne. I nic poza nimi.
Zatrzymujesz
się na korytarzyku, który prowadzi do toalet. Niczego
nieświadoma, odpalasz papierosa, mimo zakazu. Nie wsadzasz go nawet między
wargi. Ktoś obejmuje Cię w pasie, zakrywa usta i wciąga do łazienki. Nie
krzyczysz. Po zapachu i dłoniach poznajesz, że to on.
Odwraca
Cię w swoją stronę dopiero wtedy, kiedy już gościsz w jednej z kabin męskiego
kibla.
- Czemu
akurat zapiździały dworzec, a nie jakiś przytulny salonik? – fukasz. Z rosnącym
zaciekawieniem patrzysz na jego malinkę na szyi. – A, już rozumiem. Aśka
wyjechała?
- Nie. –
przyciąga Cię do siebie. – Ona dopiero przyjedzie.
Nie
słysząc żadnych słów sprzeciwu lub niezgody z Twojej strony, zachłannie przysysa
się do Twoich ciepłych warg. Bezczelnie wsadza swoje wielkie łapska pod Twoją
bawełnianą bluzkę. Szczypie skórę pleców, jednocześnie zjeżdżając ustami na
Twój obojczyk. Chwyta za rogi materiału okalającego Twój tułów i podciąga go do
góry. Sprawnie pozbywa się również i biustonosza. Luźne leginsy są
porównywalnie tak uległe jego palcom, jak Ty sama całemu Bartmanowi.
Kiedy
już wszystkie ubrania są zahaczone o spłuczkę od sedesu, siada na nim i wciąga
Cię na swoje uda. Delikatnie odchyla Cię do tyłu, byle zmieścić swoją dłoń w
wąskiej szczelinie dzielącej Wasze ciała. Oblizujesz dwa palce bruneta, które
chwilę później goszczą w Twoim wnętrzu. Zagryzasz wargi, wręcz czując krew w
jamie ustnej. Posuwa nimi rytmicznie, wykręca i dotyka Twoich ścianek w taki
sposób, że tylko jego usta silnie naciskające na Twoje uniemożliwiają Ci typowo
wilcze wycie.
-
Bartman? – patrzysz mu w oczy. Oczy przepełnione dzikością. Zupełnie jak Twoje.
– Nie bawmy się jak nastolatkowie. Pieprz się ze mną. Rżnij mnie jak rasową
sukę.
Uśmiecha
się złowieszczo. Uśmiecha się buńczucznie, kiedy dochodzisz raz za razem. Zwiększa
tempo, przyciska Twoje uda do swoich, penetruje okolice obleganego miejsca
dłonią. Wzbogaca Cię o nowe wyznania. Rozgrzewa do czerwoności. Traktuje jak najzwyklejszą dziwkę. Tak, jak go o to prosiłaś.
~*~
Coś
dawno seksu nie było. Lubię pisać w ten wulgarny sposób, cholernie lubię. *.*
antek, może być? Czy
potrzebujesz jeszcze mocniejszych wrażeń?
Chciałabym
dodawać tu nowości częściej niż raz na tydzień, ale najzwyczajniej w świecie
nie mam czasu.
Może
kiedyś, w tym pięknym okresie, gdy ludzkie zwłoki nie będą mi się śniły po
nocach, a genetyka gościła w każdym możliwym miejscu pokoju.
Wesołych
Świąt życzy ta, która nie znosi tych ostatnich dni grudnia (poza Sylwestrem, oczywiście). Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech wam wymarzony siatkarz nago tańczy! *.*
Czy
tylko mój zwierzak dostaje biegunki na widok Kurka w telewizorze?
Patex, rozumiem, że chcesz
mnie spiknąć z zielonookim? Ja wiem, że Zbysio lubi Karoliny, a Karoliny lubią
Zbysia, ale bez przesady! Mówiąc wprost, co już mam w zwyczaju, mogłabym COŚ
MU TAM MIĘDZY NOGAMI zrobić na stojąco. Urok niskiego wzrostu. :D