piątek, 21 grudnia 2012

perwersja siódma.

To miał być zwyczajny pocałunek, ot taka wymiana śliny, igraszki języków. To miała być spokojna noc, charakteryzująca się dreptaniem kota po panelach i świstem oddechów. To miał być pospolity poranek, bez bólu i refleksji. Tak miało być. A nie było.

Soczysty całus zamienił się w perwersyjny i wyuzdany seks. Dziewiczy mrok w wypełniony westchnieniami, krzykami i skrzypieniem starego łóżka wieczór. Miły ranek wypchnął pełen negatywnych emocji brzask. Twoje plany zostały chwycone za nogi i wywrócone o całą długość. Zostały wrzucone do maszynki, która wypluwa ich kompletną odwrotność. 

Wystukując swój własny rytm paznokciami z odpryśniętym lakierem, wpatrujesz się w lustro. W pomazaną, brudną kupę odbijającego szkła. Jednak nieczystości przedmiotu są drobiazgami w porównaniu do tych, które obarczają Twoje sumienie.
Wskakujesz pod prysznic i kierujesz strumień ciepłej wody na ciało. Ciecz zmywa z Ciebie zapach siatkarza, ślady jego ust. Błądzi po Tobie w identyczny sposób jak dłonie i język bruneta. Przepływa przez zagłębienie między piersiami, nawilża włosy, uderza w wanienkę natrysku. Każdy ruch przezroczystego płynu przywołuje wspomnienia. Wspomnienia, które goszczą w Twojej głowie od dobrych kilkunastu godzin.
Ubrana w luźną koszulkę i spodnie, z puszystymi kapciami na nogach w kształcie królików, które bębna pralki nie widziały od średniowiecza, opuszczasz łazienkę. Kierujesz się do salonu, gdzie śpi wykończony i psychicznie, i fizycznie rzeszowski środkowy. Wróć. On tu spał, jeszcze przed Twoim porannym odświeżeniem. Teraz pozostało po nim tylko wgniecenie na łóżku, zrzucona na podłogę kołdra i rozklekotana walizka.
Huk dochodzący z korytarza i piski kota zmuszają Cię do powędrowania właśnie w tamtym kierunku. Czujesz, jak ogromny kamień spada Ci z serca. Nie uciekł, nie spłoszył się nową atmosferą jak zając. Nadal tu jest. Męczy się z zamkiem przy drzwiach, układając wulgarne wiązanki pod nosem.
- Mogę wiedzieć, co robisz? – pytasz, wykrzywiając usta.
Odskakuje od dużego kawałka drewna jak oparzony. Klucze z łoskotem lądują na podłodze. Kolejna rzecz, która płoszy nadmiernie lękliwą Bafinę.
- Skąd się tu wziąłem? – kompletnie ignoruje Twoje pytanie. – Kim ty w ogóle jesteś?
- Spotkaliśmy się w sklepie, kiedy to wciskałeś swojej byłej już dziewczynie perfumy, nie pamiętasz? Tośka jestem.
- A, to ty. – rozmasowuje swoje czoło dłonią. Po chwili znów lustruje Cię wzrokiem. Dopiero teraz przetrawił, jakiego sformułowania użyłaś. – Byłej? Skąd wiesz, że moje i Joli drogi już się rozeszły?
- Całe osiedle wie – odpowiadasz zwięźle, pokazując ręką umiejscowione na wprost okno.
Grzegorz podbiega do szklanego otworu. Łapie się za głowę. W końcu od kogo mógł posiąść informację, że mieszkasz w bloku oddalonym o kilkadziesiąt metrów?
- Mój Boże, co za wstyd. – lamentuje, kręcąc z dezaprobatą czerepem. – Na boisku kamienna twarz, a poza nim bezpłciowiec, rozklejający się na każdym kroku.
Nic nie mówisz. Delikatnie ściskasz jego bark swoją dłonią.
- Dlaczego mi pomogłaś? – odzywa się ponownie. – Jakoś dałbym sobie radę.
Prychasz, słysząc taką wypowiedź.
- Nie, nie dałbyś. W Twojej głowie siedziała tylko Jolka. Nie myślałeś o znalezieniu miejsca do przenocowania, nie myślałeś o przyszłości. Myślałeś tylko o niej. – bierzesz głęboki oddech. – Nie mogłam patrzeć, jak zalany alkoholem, z bluzą jako poduszka, leżysz na klatce.
Mruży oczy. Po jego minie wiesz, że film urywa się mu zaraz po zakupieniu butelki z wódką.
- Sama wciągnęłaś mnie na górę? – unosi zabawnie brwi.
- Początkowo była to syzyfowa praca, potem jakoś poszło – wzruszasz jedynie ramionami.
Posyła w Twoją stronę wdzięczny uśmiech.
- Mam nadzieję, że nie robiłem żadnych głupot. Wybacz, ale po prostu nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru, kompletna pustka.
Przygryzasz dolną wargę. Co mu powiesz? Że pieprzył Cię przez pół nocy? Że doprowadził Cię do kilku orgazmów? Że wspólnie odtworzyliście najbardziej wulgarny film pornograficzny?
- A skądże znowu! – kłamiesz, sztucznie wyciągając wargi. – Co najwyżej wzbogaciłeś moją wiedzę o kilka aspektów z twojego życia.
Wzdycha. Wzdycha z wyraźną ulgą.
- Dziękuję za przenocowanie, ale chyba będę się zbierał.
Szybko chwytasz jego rękę.
- Nigdzie nie idziesz! – Twoja stanowczość go zadziwia. – Przecież nie masz dokąd się udać.
Otwiera usta, jednak Ty dalej ciągniesz swój monolog, nie pozwalając mu się wypowiedzieć.
- Pomieszkasz trochę ze mną. Zdarza mi się posłyszeć wiadomości z siatkarskiego świata, dlatego wiem, że teraz macie bardzo napięty grafik. Szukanie domu w najbliższym czasie jest zbędne. – zaciskasz wargi. Wahasz się, czy mu to powiedzieć. Jednak się decydujesz. – Poza tym, martwię się o ciebie. Wolałabym, żebyś na kilka dni po rozstaniu nie przebywał w samotności. Uwierz, to fatalnie wpływa na psychikę człowieka.
Nieruchomieje. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nie spodziewał się takiego współczucia, miłosierdzia z Twojej strony. Ba!, Ty sama się tego nie spodziewałaś.
- Nie, nie mogę. – bąka, unikając Twojego wzroku. – My się nawet nie znamy.
Wiesz, że się myli. Cieleśnie znacie się na wylot. Cieleśnie już byliście jednością.
- Zdążymy się poznać – uśmiechasz się tajemniczo.
Magiczne ślepia zaraz wyskoczą mu z oczodołów. Patrzy z niedowierzaniem, jak przekręcasz zamek od drzwi, a następnie chowasz klucz. I to nie byle gdzie. Umieszczasz go w jednej z miseczek czarnego biustonosza.
- Jeżeli naprawdę chcesz stąd uciec, będziesz musiał się nieco natrudzić. To jedyny otwieracz frontu, jaki posiadam. 


Potrzebujesz taśmy, plastra, czegokolwiek klejącego. Czegoś, co zamknie przynajmniej na kilkanaście minut grześkowe usta.
W gardle ma chyba zamontowane bateryjki, których energia nigdy się nie skończy. Czy to przy śniadaniu, obiedzie, kolacji, czy to po przyjściu z treningu, czy to podczas oglądania telewizji, mówi. Mówi o marzeniach z dzieciństwa, mówi o teraźniejszości, mówi o przeszłości. Rozpoczyna rozmowę, a raczej monolog, na tematy, w których Ty jesteś kompletnie zielona. Okazję do pogadanki nabywa podczas różnych aspektów. Kiedy z głośników lecą rozmaite piosenki Pezeta, nawija o życiu i problemach, kiedy przez ekran telewizora przebiegają komedie, opowiada o zabawnych zdarzeniach ze swojego życia, kiedy w radiu słyszy o wypadkach różnego gatunku, ze smutkiem wspomina o maleńkiej dziewczynce, która na jego oczach została potrącona przez samochód. W każdej sytuacji znajduje pretekst do zamęczania Twoich uszu.

Muzyka Kaplińskiego po raz kolejny płynie przez głośniki. Merdasz łyżeczką w kubku, z ukosa obserwując Kosoka, który z wielką zażyłością przegląda gazetkę biura turystycznego. Od wysłuchiwania kolejnych wywodów o wyjeździe na egzotyczną wyspę uwalnia Cię telefon, wibrujący w kieszeni. A dokładniej facet o imieniu z pokroju Twojego dziadka.
- Przyjdź na Dworzec PKP, będę czekał – rzuca, nie czekając na żadne słowo wydobywające się z Twoich ust.
Pośpiesznie odchodzisz od kuchennego stolika, kierując się na korytarz.
- Gdzie idziesz? – pyta brunet, odchylając się na krześle.
- Do koleżanki. – odpowiadasz wymijająco. – Niedługo wrócę.

Rozglądasz się z coraz większym wkurwieniem. Rzekomo miał czekać. Rzekomo.
Krążysz po hallu dworca, wzrokiem szukasz wyróżniającego się wzrostem człowieka płci męskiej. Coraz bardziej klnąc pod nosem, coraz bardziej kipiąc ze złości, zastanawiasz się, po co tu w ogóle przyszłaś, dlaczego, zupełnie jak mała dziewczynka, mu uległaś. To chyba kobiecość skierowała Cię do takiego wybryku. Bo jedyną cząstką Twojego ciała, jaka ostatnio została zaspokojona, były Twoje bębenki uszne. I nic poza nimi.
Zatrzymujesz się na korytarzyku, który prowadzi do toalet. Niczego nieświadoma, odpalasz papierosa, mimo zakazu. Nie wsadzasz go nawet między wargi. Ktoś obejmuje Cię w pasie, zakrywa usta i wciąga do łazienki. Nie krzyczysz. Po zapachu i dłoniach poznajesz, że to on.
Odwraca Cię w swoją stronę dopiero wtedy, kiedy już gościsz w jednej z kabin męskiego kibla.
- Czemu akurat zapiździały dworzec, a nie jakiś przytulny salonik? – fukasz. Z rosnącym zaciekawieniem patrzysz na jego malinkę na szyi. – A, już rozumiem. Aśka wyjechała?
- Nie. – przyciąga Cię do siebie. – Ona dopiero przyjedzie.
Nie słysząc żadnych słów sprzeciwu lub niezgody z Twojej strony, zachłannie przysysa się do Twoich ciepłych warg. Bezczelnie wsadza swoje wielkie łapska pod Twoją bawełnianą bluzkę. Szczypie skórę pleców, jednocześnie zjeżdżając ustami na Twój obojczyk. Chwyta za rogi materiału okalającego Twój tułów i podciąga go do góry. Sprawnie pozbywa się również i biustonosza. Luźne leginsy są porównywalnie tak uległe jego palcom, jak Ty sama całemu Bartmanowi.
Kiedy już wszystkie ubrania są zahaczone o spłuczkę od sedesu, siada na nim i wciąga Cię na swoje uda. Delikatnie odchyla Cię do tyłu, byle zmieścić swoją dłoń w wąskiej szczelinie dzielącej Wasze ciała. Oblizujesz dwa palce bruneta, które chwilę później goszczą w Twoim wnętrzu. Zagryzasz wargi, wręcz czując krew w jamie ustnej. Posuwa nimi rytmicznie, wykręca i dotyka Twoich ścianek w taki sposób, że tylko jego usta silnie naciskające na Twoje uniemożliwiają Ci typowo wilcze wycie.
- Bartman? – patrzysz mu w oczy. Oczy przepełnione dzikością. Zupełnie jak Twoje. – Nie bawmy się jak nastolatkowie. Pieprz się ze mną. Rżnij mnie jak rasową sukę.
Uśmiecha się złowieszczo. Uśmiecha się buńczucznie, kiedy dochodzisz raz za razem. Zwiększa tempo, przyciska Twoje uda do swoich, penetruje okolice obleganego miejsca dłonią. Wzbogaca Cię o nowe wyznania. Rozgrzewa do czerwoności. Traktuje jak najzwyklejszą dziwkę. Tak, jak go o to prosiłaś.

~*~
Coś dawno seksu nie było. Lubię pisać w ten wulgarny sposób, cholernie lubię. *.*
antek, może być? Czy potrzebujesz jeszcze mocniejszych wrażeń?

Chciałabym dodawać tu nowości częściej niż raz na tydzień, ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu.
Może kiedyś, w tym pięknym okresie, gdy ludzkie zwłoki nie będą mi się śniły po nocach, a genetyka gościła w każdym możliwym miejscu pokoju.


Wesołych Świąt życzy ta, która nie znosi tych ostatnich dni grudnia (poza Sylwestrem, oczywiście).  Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech wam wymarzony siatkarz nago tańczy! *.*

Czy tylko mój zwierzak dostaje biegunki na widok Kurka w telewizorze?


Patex, rozumiem, że chcesz mnie spiknąć z zielonookim? Ja wiem, że Zbysio lubi Karoliny, a Karoliny lubią Zbysia, ale bez przesady! Mówiąc wprost, co już mam w zwyczaju, mogłabym COŚ MU TAM MIĘDZY NOGAMI zrobić na stojąco. Urok niskiego wzrostu. :D